RECENZUJE: Małgorzata Szumna; GŁOSY W DYSKUSJI Brzozowski i Miłosz. O najnowszych książkach Marty Wyki

 

NDKonline_znak wodny dla każdego tekstu (prawy górny róg stony)

 

 

 

 

Marta Wyka

Miłosz i rówieśnicy. Domknięcie formacji

Wydawnictwo Universitas, Kraków 2013

 

okładka do tekstu Małgorzaty Szumnej

1. Paradoksem polskiej recepcji Miłosza wciąż pozostaje jej zasadniczy aintelektualizm. Twórczość tego pisarza służyła testowaniu wszelkich chyba literaturoznawczych języków, była sprawdzianem interpretacyjnych możliwości dla pokoleń badaczy – a mimo to na palcach jednej ręki można by wyliczyć te próby czytania Miłosza, w których punktem wyjścia stało się przyjęcie założenia, że był on przede wszystkim intelektualistą. Wpłynęło to głównie na lekturę eseistyki: na ogół niedocenianej, traktowanej w najlepszym razie jako dodatek do dzieła głównego, rodzaj autokomentarza, z którego można czerpać przykłady, chcąc wyjaśnić zawiłości poezji. A przecież Miłosz świadomie grał z formami autobiograficznymi, eksperymentował z nimi po wielokroć, mnóstwo wysiłku i energii włożył w to, by wypracować ostatecznie taki model, w którym kontrapunktem dla powściągliwości w pisaniu o sprawach intymnych była bezkompromisowość w przywoływaniu przygód umysłu. Wierny swoim fascynacjom i zarazem przeświadczony, że istotą sztuki jest hierarchia, stawiał Miłosz samego siebie w roli ucznia, którego powinnością jest przechowanie pamięci o tych, którzy go ukształtowali. Miłoszolodzy tego tropu do końca nie wyzyskali: zbyt wierni pisarzowi, rekonstruują na ogół jego własne opinie, nie potrafiąc pokazać tego, co byłoby w tych spotkaniach najciekawsze: niezgody, napięcia myśli, wykroczenia poza kategorie podsuwane przez mistrzów. Mówiąc inaczej: autobiografii intelektualnej – sugestywnie przez Miłosza nakreślonej – wciąż nie towarzyszy jego biografia intelektualna. Taka praca nadal nie została napisana. Nie jest nią także książka Marty Wyki, choć to meandry myśli Miłosza są na pozór głównym tematem tego studium. Na pozór jednak tylko, gdyż nakładają się w tych szkicach na siebie co najmniej cztery równoważne porządki, co w konsekwencji każe je czytać mimo wszystko nieco inaczej.

 

2. I tak: Miłosz i rówieśnicy. Domknięcie formacji to książka o wyborach i światopoglądowych decyzjach Miłosza, które oświetlone tu zostały dzięki skontrastowaniu ich z rozwiązaniami, za którymi opowiedzieli się inni przedstawiciele jego pokolenia; to więc tyle opowieść o samym Miłoszu, co refleksja nad tym, czym była dla polskiej kultury formacja 1910 widziana jako pewna wyrazista całość, i jak dziś można oceniać jej rolę i znaczenie. Równocześnie jest to jednak kolejne – po Krakowskim dziecku i Przypisach do życia ogniwo autobiograficznego cyklu tej autorki, wyrażone w innym niż dotąd języku swoiste podsumowanie namysłu nad profesjonalnymi zatrudnieniami, co w oczywisty sposób porządkuje narrację, wyznaczając jej punkty węzłowe. Wreszcie zaś – ze względu na przewrotną kompozycję – jest to także książka-zaproszenie, pozycja otwierająca się na bardzo różne sposoby lektury i wymagająca nieustannego dopełnienia ze strony czytającego. Pisanie o niej jest bowiem wyławianiem z siatki refleksji autorki wątków najbardziej dla nas pociągających, przetasowywaniem ich i układaniem w nową całość. W ten sposób każdy komentarz staje się jednocześnie odpowiedzią na bardzo kategorycznie postawione w tych tekstach pytanie o to, jak obecnie możemy myśleć o Miłoszu i w jakie konstelacje bywa on wpisywany.

 

3. Rekonstruując w jednym ze szkiców zamieszczonych w tym tomie najważniejsze linie czytania Miłosza, Marta Wyka wyraźnie uprzywilejowała perspektywę Jana Błońskiego, uznając (słusznie zresztą), że to on wyznaczył swoimi odczytaniami drogi chętnie podejmowane także przez jego następców oraz naśladowców.

Miłosz Błońskiego? To Miłosz-poeta, poeta czytany z uwagą, niekiedy z życzliwą podejrzliwością (gdy krytyk czujnie demaskuje literackie gry i autokreacje), przede wszystkim jednak – czytany w zachwycie, komentowany z pasją, bo sama już decyzja o chwyceniu za pióro wynika ze spraw najgłębiej osobistych. Błoński z wyeksponowania intymności czytania uczynił swój atut; w wielu jednak późniejszych glosach do Miłosza metoda ta obraca się w swoją karykaturę: na pierwszy plan wysunięta tu zostaje bezwstydnie osobowość piszącego, interpretowany tekst przestaje się liczyć. W rezultacie jednak Miłosz – nawet tam, gdzie nie ulega radykalnemu zawłaszczeniu – zawsze jest czyjś; najlepsze interpretacje jego twórczości – w o wiele większym stopniu niż w przypadku innych pisarzy – naznaczone są bardzo wyraźnie sygnaturą komentatora.

 

4. Jaki jest więc Miłosz Marty Wyki? Inny zupełnie niż Błońskiego, mniej się bowiem w tym portrecie liczy to, co nazwałabym literackością dzieła. Na pewno nie jest ugrzeczniony: jego myśl zostaje pochwycona w ruchu. Nie zostaje ograniczony do jednej tylko roli, w której jest tu opisywany – przyjaciela, poety czy nauczyciela; dzięki ukazaniu jego postaci w interakcjach sam portret staje się migotliwy, zmienny, dynamiczny. Nie jest tak niepokojący i ciemny, jak w bardzo plastycznym odczytaniu Chwina, ale jest równie żywy – uwikłany w sprzeczności, zmieniający się w czasie. Ta jego nieuchwytność najbardziej zresztą interesuje autorkę: w centrum jej rozważań znajduje się przecież problem wyrastania ponad środowisko, z którego się wywodzimy, kwestia intelektualnej przewagi, która prowokuje raz po raz starcia i z czasem coraz wyraźniej prowadzi do konfliktów. Miłosz Marty Wyki to Miłosz stanowczo walczący o własną wybitność, świadom swojej odrębności i ceny, którą przychodzi mu za to płacić. Nieidealizowany, a więc czasem pyszny, niekiedy niesprawiedliwy w ocenach. Wreszcie, czytany całościowo: z taką samą uwagą analizowane są tu eseje, teksty poetyckie i korespondencja, nawzajem się uzupełniające. I choć ta interpretacja także wynika, po części przynajmniej, z doświadczenia osobistego kontaktu (co skądinąd zostało w niej jasno podkreślone), to nie została przez nie przytłoczona – role są tu jasno rozdzielone.

 

5. Co uderzające – nie jest to przy tym Miłosz triumfujący. Książka została napisana już po śmierci poety, gdy coraz wyraźniej było widać, jak jego obecność jest stopniowo marginalizowana i najważniejsza może z wątpliwości sformułowanych w tej pracy dotyczy aktualności jego rozpoznań, ich trafności, a także tego, na ile są one dziś czytelne dla odbiorców wychowanych w zupełnie innych wspólnotach komunikacyjnych. Miłosz i rówieśnicy to opowieść o tym, jak dwudziestowieczni polscy intelektualiści próbowali sobie poradzić z wyzwaniami tego wieku, to historia ich konceptualizacji, esej o tym, jak chcieli oni zrozumieć – przede wszystkim na własny użytek – nowoczesność. To studium przypadków, w którym logiką wyboru rządzą głównie zainteresowania autorki, nieprzypadkowo więc najwięcej uwagi poświęcono tu Kazimierzowi Wyce, Jerzemu Andrzejewskiemu i Konstantemu Ildefonsowi Gałczyńskiemu oraz – na nieco innej płaszczyźnie – serii powrotów Miłosza do Stanisława Brzozowskiego.

Poglądy tych osób odtwarzane są z czułością, ale i troską: pochylenie się nad ich myślą bierze się przecież nie tylko z chęci powrotu do osobowości, które były dla autorki szczególnie ważne, lecz przede wszystkim ze zrozumienia chwiejności pewnego aksjomatu. Kiedyś – pokazuje Marta Wyka, wypowiadając się także z pewnej ściśle określonej perspektywy pokoleniowej – było dla nas oczywiste, że język do opisu najtrudniejszych doświadczeń XX wieku zawdzięczamy tamtej formacji; formacji, która potrafiła przetworzyć jednostkowe przeżycie i je zuniwersalizować; obecnie zaś jesteśmy świadkami powolnego procesu zanikania tej pewności. Nawet Miłosz – najbardziej wyczulony na zmiany, wciąż uczący się nowego spojrzenia na tamte problemy i takiego sposobu mówienia o nich, by był on atrakcyjny także dla nowych czytelników – rzadko jest teraz czytany w ten sposób. Studium mu poświęcone nie jest więc biografią intelektualną sensu stricto, lecz przymiarką do niej – odtworzenie dynamiki umysłowych inspiracji służy bowiem czemu innemu niż w wypadku działalności historyka; kluczowe jest tu budowanie pomostu między przeszłością a teraźniejszością. Prywatny wymiar tej książki prześwituje niejako przez historycznoliteracką narrację: odtwarzanie faktów z życia, ich drobiazgowa niekiedy rekonstrukcja nakierowana jest na uzyskanie odpowiedzi na jedno nadrzędne pytanie: kiedy te idee – tak istotne dla tamtego pokolenia – straciły swój polor, co sprawiło, że dziś mają częściej wartość raczej antykwaryczną? A także: czy istnieje możliwość takiego ich przepisania, by znowu stały się atrakcyjne? Czy myśli wyciągnięte z lamusa mogą być jeszcze dziś wywrotowe?

 

6. Dynamika tych zagadnień wpłynęła na konstrukcję tej pracy: więcej w niej pytań niż odpowiedzi, sygnalizowania problemów niż gotowych rozwiązań. To esej, swobodna gawęda, w której rygoryzmowi analizy towarzyszy wysiłek polemiki; intelektualnej rozrzutności – precyzja w formułowaniu myśli. Najważniejszym bohaterem tej książki jest późny Miłosz, ten, który ostatecznie już swoją formację przerósł – i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że kompozycja tego tomu nawiązuje do jego tekstów z ostatnich lat, najwyraźniej może do Pieska przydrożnego, dzięki czemu praca ta staje się – po części – jego literaturoznawczym ekwiwalentem.

Czy można więc uznać, że jest jej częścią i ten dział, który Miłosz w swoim tomiku nazywał Tematami do odstąpienia? Powiedziałabym – nieco ostrożniej – że wolno w tych propozycjach Marty Wyki dostrzec raczej „tematy do podzielenia się”. Niewątpliwie nie było celem tej książki zrewolucjonizowanie obrazu Miłosza, pojawia się w niej jednak wiele ważnych – i wartych podjęcia – dopowiedzeń, niekiedy rozwijanych przez autorkę w innych jej tekstach, kiedy indziej odnotowywanych tylko jako luźny pomysł interpretacyjny. Najciekawsze spośród nich są – jak sądzę – te właśnie, który zrodziły się niejako na przecięciu zainteresowań obu stron, a więc w tym miejscu, w którym tematy ważne dla Miłosza splatały się także z istotnymi faktami z autobiografii samej interpretatorki. To nakładanie się perspektyw wywraca w pewnym sensie na nice założenie, z którym moglibyśmy przystępować do czytania: sednem tej książki nie jest pokazanie, jak można przełożyć autobiograficzne pisma Miłosza na ich literaturoznawczą wykładnię, lecz samo uwrażliwienie na bagaż, z którym badacz przystępuje do czytania, uświadomienie, jak można go w konstruktywny sposób wykorzystać.

Najlepszym świadectwem tej metody są rozproszone w różnych częściach tej pracy uwagi dotyczące sposobów myślenia o związkach Miłosza z kulturą francuską – a więc wątek nadal nierozwinięty w takim stopniu, w jakim na to zasługuje. Energia proponowanych tu rozwiązań bierze się z odsłonięcia przed czytelnikiem podwójnej przygody czytelniczej: wieloletnie równoległe lektury Miłosza i Francuzów pozwalają bowiem na odsłonięcie zbieżności dotąd niepodkreślanych, by wspomnieć tylko szczególnie tu uwypuklone podobieństwa do twórczości Camusa.

 

7. Jak odzyskać świeżość rozpoznań tamtego pokolenia? Możemy to zrobić – pisze Marta Wyka – na dwa podstawowe sposoby. Pierwszy z nich jest ostentacyjnie staromodny: to uprzywilejowanie tradycyjnej perspektywy historycznoliterackiej, mocno w ostatnich latach deprecjonowanej i zdecydowanie niemodnej. Zadanie ważne, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę, że inny niż przed laty jest korpus tekstów, na których się w tej działalności opieramy, głównie ze względu na udostępnienie nieznanej wcześniej korespondencji oraz innych pism prywatnych. Dostęp do tych dokumentów pozwala na coś więcej niż tylko uzupełnienie wcześniejszej wiedzy: daje szansę na zbudowanie innej niż kiedyś sieci wzajemnych zależności i wpływów, bardziej precyzyjnej mapy myśli. Możliwość ta została tutaj wykorzystana: nie tylko w rozrastającej się właściwie do rozmiarów odrębnej całości części poświęconej epistolografii Miłosza, lecz i tam, gdzie raz jeszcze autorka opowiedziała historię najbardziej istotnego pokoleniowego doświadczenia – a więc reakcji na przeżycia wojenne. Drugi z tych sposobów wiąże się z otwarciem na nowe tendencje pojawiające się w humanistyce, a także – z wsłuchaniem się w to, jak odbierają dziś Miłosza jego młodzi czytelnicy, nawet jeśli ich uwagi więcej mają wspólnego z instrumentalizacją niż interpretacją. Pokazują one jednak, w jakim kierunku mogą pójść współczesne próby reinterpretacji tego dziedzictwa. Trzeba trzymać rękę na pulsie.

 

8. Wbrew pokoleniowym wyznacznikom zdecydowanie bliższa jest mi ta pierwsza perspektywa. Spośród wielu zaproponowanych w tej książce projektów najbardziej pociągający wydaje mi się ten, w którym Miłosz pokazany zostaje jako spadkobierca tradycji inteligenckich obrachunków, zarazem zaś – jako ktoś, kto świadomie podjął się opracowania historii polskiej inteligencji, zadania tego jednak nigdy nie ukończywszy. W książce Marty Wyki problem ten – omówiony głównie na marginesie Prywatnych obowiązków – nie jest postawiony w centrum, myślę jednak, że jego rozwinięcie oznaczałoby taki sposób czytania dorobku tego pisarza, który bliski byłby autorce Miłosza i rówieśników. Zdecydowana większość bohaterów jej książki przyjęła za swój inteligencki etos, historia formacji 1910 zawsze jest historią jednego z najważniejszych inteligenckich pokoleń. Szkice Marty Wyki są znaczącym głosem w dyskusjach na ten temat, gdyż nie zostały zdominowane przez nostalgię. Jej eseje wyznaczają bowiem taki sposób myślenia o Miłoszu i innych przedstawicielach tej generacji, który wciąż jest u nas niepopularny, tj. zakładający potraktowanie ich uwag całkowicie serio, z powagą i bez lekceważenia, bez poczucia, że mamy przewagę, którą daje nam czasowy dystans. Czytani w ten sposób znowu, stają się oni znów na swój sposób niebezpieczni, ich komentarze mają na powrót pewną siłę wybuchową. Warto – przeczytawszy tę książkę – zastanowić się nad tym, co z tego wynika.

Małgorzata Szumna

 

Tekst jest poszerzoną wersją artykułu drukowanego na łamach „Nowej Dekady Krakowskiej” 2013, nr 3.

 

 

POSŁUCHAJ TAKŻE

 

głosów w dyskusji BRZOZOWSKI I MIŁOSZ. O NAJNOWSZYCH KSIĄŻKACH MARTY WYKI, którą zorganizowała Katedra Krytyki Współczesnej WP UJ. Spotkanie z udziałem INGI IWASIÓW oraz TOMASZA FIAŁKOWSKIEGO odbyło się 14 stycznia 2014 roku. Poprowadził je MACIEJ URBANOWSKI.

 

ROZMAWIAJĄ:

 

MARTA WYKA

 

 

INGA IWASIÓW

 

 

TOMASZ FIAŁKOWSKI

 

Czytaj dalej

Andrzej Mencwel | Małgorzata Szumna [Marta Wyka „Tamten świat”]

Marta Wyka Tamten świat Szkice literackie dawne i nowe Wydawnictwo Literackie Kraków 2020   Andrzej Mencwel Piękne zobowiązanie Polubiłem bardzo …

Piotr Sobolczyk | Piotr Seweryn Rosół [Remigiusz Ryziński „Hiacynt”]

Remigiusz Ryziński Hiacynt PRL wobec homoseksualistów Wydawnictwo Czarne Wołowiec 2021   Piotr Sobolczyk 14251 hiacyntów między Klio a Apollinem Według …

Queer po polsku | dyskusja z udziałem Grzegorza Stępniaka, Zofii Ulańskiej i Ewy Wojciechowskiej

Tekst jest zapisem dyskusji zorganizowanej w ramach spotkań Pracowni Pytań Krytycznych na Wydziale Polonistyki UJ (15 grudnia 2021 r.). Rozmowę …

Paweł Kaczmarski | Cała prawda o „czułym narratorze”

  1. Uwagi wstępne Zasadnicze pytanie, jakie stoi dziś przed krytyką literacką w kontekście twórczości Olgi Tokarczuk, brzmi: po co …

Piotr Sobolczyk o „Znikaniu” Izabeli Morskiej

Piotr Sobolczyk W labiryncie zdrowego kraju   Izabela Morska Znikanie Wydawnictwo Znak, Kraków 2019   Doświadczenie lektury Znikania Izabeli Morskiej …

Olga Szmidt o „Wojnach nowoczesnych plemion” Michała Pawła Markowskiego

Olga Szmidt Interpretowanie podzielonego świata   Michał Paweł Markowski Wojny nowoczesnych plemion. Spór o rzeczywistość w epoce populizmu Karakter, Kraków …