Pogrzeb zmarłego w Paryżu Ludwika Flaszena odbył się w niedzielę 8 listopada o godzinie dwunastej na nowym cmentarzu żydowskim przy ulicy Miodowej. Przepisy związane z pandemią ograniczyły liczbę jego uczestników.
Dzień był chłodny, rozświetlony jesiennym słońcem.
Po prezentacji biografii Zmarłego i modlitwie w cmentarnej synagodze udaliśmy się do tej części nekropolii, w której znajduje się grób jego rodziców – Józefy i Feliksa. Ludwik Flaszen, mieszkający od lat 80. w Paryżu, chciał spocząć obok nich.
Kondukt był luźny, zgodnie z zaleceniami sanitarnymi, co przy wolnym marszu pozwalało nam na kontemplację mijanych pomników. Kiedy okryta prostym kirem trumna spoczęła przy grobie pisarza, zabrzmiały żałobne modlitwy.
W czasie ceremonii, na znajdującym się przy tej części cmentarza torze kolejowym, pojawiały się wolno jadące pociągi, niczym symboliczne przypomnienie ingerencji Historii w losy pokolenia Ludwika Flaszena.
Po spuszczeniu trumny do grobu pokryto ją wielką ilością liści wysypywanych ze zgromadzonych w pobliżu worków. Szelest sypanych na trumnę liści łączył się z obrazem tych, które spadały z okolicznych drzew. Na końcu dodano warstwę ziemi. W ten sposób nie była ona Zmarłemu zbyt ciężka.
Po zakończeniu uroczystości religijnej odczytano pożegnalne listy przedstawicieli teatru. Ludwik Flaszen był aktywny niemal do końca życia, podróżował po całym świecie jako reżyser i teoretyk Teatru Laboratorium.
W czasie modlitwy zauważyłam rzadkie w listopadzie zjawisko, którym chciałam się podzielić z najbliżej stojącymi uczestnikami ceremonii.
Pełna skupienia atmosfera tej chwili i odległości między nami to uniemożliwiły.
Na pobliskiej płycie nagrobnej, sąsiadującej z tą, na której złożono zdjęty z trumny kir, usiadł niespodziewanie okazały rdzawo-czerwono-czarny motyl. Miałam nadzieję, że dotrwa do końca uroczystości, ale po modlitwie odleciał. Udało mi się go uwiecznić na zdjęciu.
Wiadomość o pogrzebie wysłana do przyjaciół w Paryżu sprawiła, iż w sieci utworzył się wielki krąg żałobny ponad granicami. Liczne wspomnienia związane z Ludwikiem Flaszenem i Teatrem Grotowskiego krążyły między korespondentami niczym symboliczne kamyki do złożenia na krakowskim grobie.
Krista Leuck-Flaszen, która nie mogła być obecna na uroczystości, podjęła skutecznie trudne w czasach pandemii wyzwanie zorganizowania tradycyjnej ceremonii pogrzebowej w Krakowie.
Wypada przypomnieć w tym miejscu ostatnie znaczące paryskie wystąpienie Ludwika Flaszena w kontekście literackim. Poza granicami Polski był on znany głównie w kręgach teatralnych. Flaszen pisarz i krytyk zabrał głos na pośmiertnej konferencji poświęconej Sławomirowi Mrożkowi, która odbyła się w Bibliotece Polskiej. Brali w niej udział Susana Osorio- Mrożek, Marta Wyka, Adrien Le Bihan i pisząca te słowa. Teksty wystąpień są dostępne w publikacjach Towarzystwa Historyczno-Literackiego.
Anna Łabędzka