RECENZUJE: Eliza Kącka

 

NDKonline_znak wodny dla każdego tekstu (prawy górny róg stony)

 

 

 

Piotr Matywiecki

Myśli do słów

Biuro Literackie, Wrocław 2013

 

Eliza Kącka

Pisać rzetelnie w zachwyceniu

 

 

„zakładkami

które wyciągam ze swoich myśli

zaznaczam w książkach

cudze myśli do przepisania

oswojenia”

(Piotr Matywiecki, Powietrze i czerń)

 

Tytuł tej recenzji – parafraza tytułu książki Jana Błońskiego o Prouście – dobrze charakteryzuje, w moim przekonaniu, Piotra Matywieckiego pisanie o literaturze. Pisanie to jest pisaniem praktykującego poety, co daje się zauważyć nie tylko w tym, z jaką uwagą czyta innych poetów, lecz także w samym doborze słów, w dykcji, w metaforze. „Tę poezję spotyka się na równinie” – pisze o liryce Różewicza. „Los ludzki przez ponad sześćdziesiąt lat, które upłynęły od debiutu Różewicza, pozostaje równiną życiowych okoliczności na równinie czasu. Mimo gwałtownych napięć, zwrotów biograficznych i historycznych, los jest odczuwany jako »równinny«”. Widać w tym fragmencie, że piszący stara się łączyć zmysł historyczny z wyczuciem tego, co w danym pisarstwie swoiste. Widać także, że szuka możliwie pojemnej, a zarazem metaforycznie wyrazistej formuły, która objęłaby dane pisarstwo; która by je charakteryzowała, acz bez antypatycznej dosłowności. Rezonans tych poszukiwań da się zauważyć w samych tytułach tekstów: Zaśpiew i sarkazm (o Konopnickiej), Poeta-dziecko (o Tuwimie), Rzeźbiarz światów (o mało znanym powojennym poecie Janie Pocku)… Matywiecki pisze poetycko, co nie znaczy, że pisze nieprecyzyjnie. Przeciwnie: szkice o poezji pomieszczone w zbiorze Myśli do słów przekonują, że jego wrażliwość językowa wyostrza sens i uruchamia takie pokłady znaczeń, których nie da się uświadczyć w wielu, choćby i wnikliwych, tekstach o liryce. Wrażliwość na słowo stanowi zresztą autonomiczną wartość tych tekstów – niezależnie od wkładu w interpretację poezji. Właśnie: jakiej poezji?

Wydany przez Biuro Literackie zbiór szkiców – w większości przedruków z czasopism lub edycji książkowych (choćby przedmowy i posłowia do tomików poetyckich) – oferuje panoramę poezji: od Juliusza Słowackiego po poezję najnowszą. Jest to panorama prywatna w tym sensie, że bierze się z fascynacji czytelniczych Matywieckiego, z jego preferencji warsztatowo-poetyckich. Poezja najnowsza – wyłączając tekst poświęcony Krystynie Dąbrowskiej (ur. 1979) – nie jest jego faworytką, co wynika nie tyle z jakiejkolwiek deklarowanej idiosynkrazji, ile z jego własnych oczekiwań względem poezji. Oczekiwania te dałoby się w gruncie rzeczy „wyczytać” z jego wierszy, ale w przedstawionym przez Biuro Literackie tomie studiów formułowane są także explicite. W tekście Poezja (w układzie książki tekst ten stanowi część trzecią – ostatnią) czytamy:  „Poezja nie jest dziwaczna, jest oczywista. Zadziwia oczywistością na miarę całości świata, nie chce świata przewyższać, ani przed światem się nie poniża. Oddaje światu świat niezubożony i nieubóstwiony. Dlatego jest wierna i skromna. Sama siebie nie pyta: czym jest. Pyta sama siebie: o czym mówi. Według takich wymagań kształtuje poetów i czytelników.

Jeszcze niedawno można było pytać bez poczucia niestosowności: »O czym mówi poezja?«. Wiersze wiele opisywały, nawet w gatunku impresyjnej liryki. Dzisiaj natomiast poezja nie tworzy prosto odwzorowanych obrazów świata. Raczej wytwarza obrazy, które czytelnik ma umieścić w świecie; najpierw wyobrazić je sobie – następnie sprowadzić do innych swoich wyobrażeń, tych bliskich światu; i w ten sposób przyłączyć do świata. Wiele jest tych pośrednictw między wyobraźnią a rzeczywistością, ale świat zachowuje prymat i w ostatecznej instancji czytelnik patrzy na obrazy poezji jak na naturę pierwotną. Jak na świat zastany. A skoro tak patrzy, to powraca do równie pierwotnego pytania: »O czym mówi poezja?«”.

 Można by zaryzykować stwierdzenie, że „prymat świata” stanowi dla Matywieckiego warunek „prawdziwego pisarstwa” (takiego sformułowania używa w tekście o poezji Dąbrowskiej) – warunek nie jedyny, ale istotny. Poezja, która świata nie szuka, nie pyta o niego i nie pełni względem niego (i pytań elementarnych) roli w pewnym sensie służebnej, nie jest Matywieckiemu bliska. Oczywiście, służebności tej nie można zbanalizować i pomylić jej z pozaliterackim standardem moralnym czy z wymogiem unifikującej estetycznie skromności. Zamiar Matywieckiego jest przeciwny unifikacji – autor Twarzy Tuwima stara się za każdym razem oddać sprawiedliwość różnicom między poetami, co nie sprowadza się tylko do różnic językowo-estetycznych. W nie mniejszym stopniu obchodzą go różnice w postrzeganiu rzeczywistości, niuanse egzystencjalno-filozoficznych (nie w sensie systemowym) wyborów: zawsze próbuje oddać sprawiedliwość skomplikowaniu świata – w tym świata wewnętrznego, świata ludzkich racji. Myśli do słów nie są pod tym względem pozycją wyjątkową – podobne podejście do materii poetyckiej i materii życia mogliśmy zauważyć choćby i w znanej Twarzy Tuwima. Wiele mamy tam fragmentów typu: „Nieomal chce się stwierdzić, że dla Tuwima nawet najbardziej rozwinięte teologia i filozofia są jakąś z istoty tandetną stroną świata. Uwaga! To odmienne od tandety u Schulza. Schulz tandetę świata […] sytuował na biegunie przeciwnym teologicznych i filozoficznych jakości świata”. Dlaczego ta i podobne dystynkcje są dla Matywieckiego tak istotne? Nie dlatego bynajmniej, by miał on ambicję „ufilozoficznienia” literatury w sensie aplikowania do niej „zewnętrznych” kategorii, przesądzających o jej intelektualnej ważkości czy atrakcyjności. Filozofia pełni tu rolę – ponownie użyję tego słowa – służebną, a interesuje autora szkiców o tyle, o ile stanowi świadectwo ludzkiego niepokoju, świadectwo egzystencjalnych pytań. Tym, co szczególnie go frapuje, jest bowiem indywidualna ścieżka losu i jej rezonans, obecność, „odcisk” w tekście. Matywiecki zastrzega wielokrotnie – a czyni to i w cytowanym powyżej fragmencie z Poezji – że nie ma prostej relacji między życiem a literaturą, że wydani tu jesteśmy na wielość zapośredniczeń i wątpliwości. Nie znaczy to jednak, by stawka tekstu nie była wysoka, przeciwnie: pochwała wierszy Dąbrowskiej (i wierszy Leśmiana czy wierszy Szymborskiej) wiąże się między innymi z tym, że ich poezja uzyskuje w ciągle rozrastającej się sieci zapośredniczeń ton własny, osobny i wiarygodny. Innymi słowy, że nie daje się wyważyć z indywidualnego poszukiwania – zarówno stylistycznego, jak i egzystencjalnego. Tym samym zadaje Matywiecki kłam wrażeniu, jakoby nie zależało mu na odrębności i sile poetyckiego głosu. Oczywiście, spostrzeżenia te notuję na bardzo wysokim poziomie uogólnienia, co w przypadku Matywieckiego jest dopowiedzeniem szczególnie istotnym, jako że niuansowanie zjawisk i umykanie nadmiernym uogólnieniom to bodaj dwa z jego ulubionych lekturowych manewrów.

Kolejnym niezbędnym mu do interpretacyjnego szczęścia manewrem zdaje się przywracanie konkretnej poetyckiej indywidualności światu, włączanie jej w ponadjednostkowy horyzont dziania się wypadków – w horyzont, w którym historia „wielka” koegzystuje z historiami „małymi”, a powszechne przenika się z osobistym. I trudno oprzeć się wrażeniu, że nie sam akt indywiduacji poetyckiego „ja”, ale właśnie akt odbicia się w świecie i takiego spotkania z nim, by mógł on poddać sprawdzianom poetę i jego poezję, świadczy o twórczej dojrzałości. Wzmiankowany już tekst o Krystynie Dąbrowskiej kończy Matywiecki diagnozą: „Zaczynający uprawiać poezję najpierw próbuje słów. Później zdań, bo chce zarysować własną składnię świata. Jeszcze później wypróbowuje świat. A dojrzałość poeta zdobywa wtedy, kiedy tak mówi o świecie, żeby świat mógł poddać próbom jego samego, poetę”. Nie wiem, czy ta autorska fenomenologia ducha poetyckiego dałaby się na tyle zobiektyzować, by dało się dzięki niej opowiedzieć o interesujących autora biografiach twórczych. Pewne jest natomiast to, że Matywiecki – opowiadając o ważnych dla niego autorach – daje nie tylko prywatną, osobistą panoramę poezji znanej i częściowo zapoznanej. Opowieść ta jest próbą własnej – użyję tego ryzykownego sformułowania – antropologii poetyckiej. Innymi słowy, próbą wskazania na konieczne komponenty bycia poetą (zwłaszcza poetą z prawdziwego zdarzenia). Łukasz Saturczak, który recenzował Myśli do słów dla „Lampy”, zauważa: „Nietrudno więc zauważyć, co według Matywieckiego winno wskazywać pozycję konkretnego twórcy w poetyckim kanonie XIX i XX wieku. Z jednej strony jest to doskonałe wyczucie otaczającej rzeczywistości. […] Wyczuciu rzeczywistości powinno towarzyszyć jednocześnie zachowanie własnej odrębności, bo poeta nie może zbyt dobrze czuć się z własną wyjątkowością. Prawdziwy poeta powinien zachować oczywiście skromność, jak Maria Konopnicka (»Dostojność zupełnej prostoty«) czy Leopold Staff (»Skromny w ocenie własnych dokonań«), ponieważ poeta według Matywieckiego ma spełniać raczej rolę mnicha niż trybuna”.

Niewątpliwie, taki klucz doboru bohaterów myślenia prowadzi Matywieckiego do osobowości bardzo różnych, acz nieprzypadkowych. Nieprzypadkowych w tym sensie, że bogatych i pojemnych, pozostających w intensywnych i niełatwych związkach ze światem. Esej o Słowackim kończy stwierdzeniem: „Tylko wiersz ocala myśl, czyli »rzecz nieistniejącą na żadnym świecie«. W ten sposób ironia daje się uleczyć pocieszeniem. Ale w wierszu Rzym głębsza, prawdziwie poetycka sfera duszy kazała Słowackiemu przeżyć grozę szyderstwa największego, nieuleczalnego: z racji samego istnienia człowiek jest poddany nieistnieniu… Sam człowiek – i wspólne wszystkim człowieczeństwo”.

Matywieckiego lektura poezji otwiera się na takie doświadczenie. Co więcej, bez takich doświadczeń nie ma – zdaje się przekonywać autor Myśli do słów – silnej poezji. Duktem takich doświadczeń (duktem poetyckiej bio-grafii i stylistycznych metamorfoz) podąża za Marią Konopnicką (bardzo udatnie) i za Anną Kamieńską, za Tadeuszem Różewiczem i Zbigniewem Herbertem, za Mieczysławem Jastrunem i Janem Śpiewakiem. Nie interesuje go zatem wyłącznie poezja warsztatowo znakomita czy poważana przez krytyków. Interesuje go za to zasób życiowych doświadczeń, wyjątkowość opowieści (chociaż mówimy o wierszach, dużo pojawia się tu wzmianek o narracji), wreszcie – myślicielski profil danego pisania. Słowa „myśliciel” używam z rozmysłem, jako że odwołuje się do niego sam Matywiecki, a w tytule tomu znajdujemy formułę „myśli do słów”. Można ją różnie interpretować, ale trudno pominąć tu aspekt wzajemnego przyciągania (chociaż kładzie się na tej formule także cień Heideggerowskiego „dostawiania”, dodawania, które żadnej unii czy wspólnoty nie zapowiada i nie obiecuje). Można uznać ją za formułę lakonicznie wykładającą architektonikę świata poetyckiego. Można wreszcie zobaczyć w niej zapowiedź lektury takiej, jaką uprawia Matywiecki. A jest on czytelnikiem uważnym, pieczołowitym i skupionym, oddającym sprawiedliwość detalom pomijanym w pobieżnym spotkaniu z wierszem. Rzetelność w rekonstruowaniu świata, z którym się spotyka, nie przechodzi jednak u niego w nadmierną i nużącą drobiazgowość. Dlaczego tak jest? W wywiadzie pomieszczonym w tomie (przeprowadziły go Emilia Kledzik i Joanna Roszak) autor Twarzy Tuwima stwierdza: „[…] zarówno dzisiejszy »zwykły« czytelnik poezji, jak i dzisiejszy literaturoznawca to ktoś, kto chlubi się znawstwem i tym, że jego lekturze poetów towarzyszy lektura esejów o nich, i jednocześnie nie wstydzi się egzystencjalnej lektury poezji, nie żenuje go taki odbiór liryki, w którym ona jest bodźcem wzruszeń nieomal somatycznych”. Nie wiem, ilu czytelników spełnia te maksymalistyczne w gruncie rzeczy kryteria. Na pewno jednym z nich jest Piotr Matywiecki.

Eliza Kącka

 

Przeczytaj także:

Piotr Matywiecki, Summa

recenzja książki Julii Hartwig Zapisane (Wydawnictwo a5, Kraków 2013) PDF 

 

 

Czytaj dalej

Andrzej Mencwel | Małgorzata Szumna [Marta Wyka „Tamten świat”]

Marta Wyka Tamten świat Szkice literackie dawne i nowe Wydawnictwo Literackie Kraków 2020   Andrzej Mencwel Piękne zobowiązanie Polubiłem bardzo …

Piotr Sobolczyk | Piotr Seweryn Rosół [Remigiusz Ryziński „Hiacynt”]

Remigiusz Ryziński Hiacynt PRL wobec homoseksualistów Wydawnictwo Czarne Wołowiec 2021   Piotr Sobolczyk 14251 hiacyntów między Klio a Apollinem Według …

Queer po polsku | dyskusja z udziałem Grzegorza Stępniaka, Zofii Ulańskiej i Ewy Wojciechowskiej

Tekst jest zapisem dyskusji zorganizowanej w ramach spotkań Pracowni Pytań Krytycznych na Wydziale Polonistyki UJ (15 grudnia 2021 r.). Rozmowę …

Paweł Kaczmarski | Cała prawda o „czułym narratorze”

  1. Uwagi wstępne Zasadnicze pytanie, jakie stoi dziś przed krytyką literacką w kontekście twórczości Olgi Tokarczuk, brzmi: po co …

Piotr Sobolczyk o „Znikaniu” Izabeli Morskiej

Piotr Sobolczyk W labiryncie zdrowego kraju   Izabela Morska Znikanie Wydawnictwo Znak, Kraków 2019   Doświadczenie lektury Znikania Izabeli Morskiej …

Olga Szmidt o „Wojnach nowoczesnych plemion” Michała Pawła Markowskiego

Olga Szmidt Interpretowanie podzielonego świata   Michał Paweł Markowski Wojny nowoczesnych plemion. Spór o rzeczywistość w epoce populizmu Karakter, Kraków …