1.
Sytuację rynkową, instytucjonalną i finansową czasopism kulturalno-literackich w ostatnich ponad 30 latach cechuje stan permanentnej niepewności i zmiany, krążenie od boomu do kryzysu. Dzieje ich recepcji to równie często „falowanie i spadanie”. Jak widzi Pan/Pani miejsce współtworzonego przez siebie tytułu na tle losów czasopism literackich w Polsce po 1989 roku oraz historii środowisk twórczych Krakowa?
Pierwsze numery „Fragile”, które powołaliśmy w 2008 roku, były wydawane w sytuacji jeszcze względnego dobrobytu, ze środków finansowych wydawcy, tj. samorządowej instytucji kultury – Śródmiejskiego Ośrodka Kultury w Krakowie. Zaczynaliśmy od nakładu 500 egz., który w odpowiedzi na rosnące zamówienia z Empiku systematycznie zwiększaliśmy do 1000 egz. Później nastąpił kryzys, intensywne szukanie środków zewnętrznych, od których zależało jeszcze nie tyle być albo nie być, ile w jakiej formie być. Wówczas powstało Stowarzyszenie Fragile, obecnie główny wydawca czasopisma – właśnie po to, by ubiegać się o granty dla organizacji pozarządowych. W którymś momencie wydawało się, że sytuacja została w miarę opanowana (ok. 2015 roku), ale – jak się szybko okazało – było to tylko złudzenie. Ostatnie lata to obserwowanie trudności, z którymi spotykają się czasopisma, ich całkowite zamykanie – co bolało zwłaszcza w przypadku tytułów, na których się wychowaliśmy – albo, przy dobrych prądach, zmiana ich formuły, czyli najczęściej po prostu przenoszenie się do sieci.
Mam wrażenie, że kondycja czasopism w dużej mierze zależy od ich organizacyjnego i finansowego ukonstytuowania. Pozytywnie oceniam wykorzystanie tego potencjału przez większość krakowskich czasopism, które mają wsparcie instytucjonalne. Pragnę podkreślić, że „Fragile” wydawane jest dzięki dużej determinacji redaktorek i redaktorów; doceniam też fakt, że nie jesteśmy sami i w ostatnich latach towarzyszy nam Stowarzyszenie Willa Decjusza, od początkowych numerów wspiera nas Fundacja im. Tislowitzów, pomocną dłoń podaje Fundacja „Bratniak”, dofinansowują nas (od czasu do czasu, w różnych konfiguracjach) wszystkie podmioty administracji publicznej.
Skład redakcji zmieniał się na przestrzeni kilkunastu lat, obecnie tworzą go Miłosz Markiewicz, Rafał Mazur, Agnieszka Tes, Urszula Tes, Tomek Gregorczyk i ja. Myślę, że gdyby nie charakter naszej współpracy w zespole, a także profesjonalizm i duża waga przywiązywana do jakości kolejnych numerów „Fragile”, nie pisałabym dzisiaj tej ankiety.
Chociaż „Fragile” nie ma stabilnej sytuacji, są to trudności, które wciąż można pokonać, czerpiąc siłę z satysfakcji z prowadzonego projektu. Prawda jest jednak też taka, że sprawy organizacyjno-finansowe pochłaniają tak dużo czasu i uwagi, że nieraz szkoda, że nie można tych zasobów wykorzystać na większy rozwój tytułu. Do sfery wspomnień zalicza się czasy, gdy „Fragile” organizowało konferencje, mocniej działało w obszarze marketingu, regularnie wydawaliśmy 4 numery kwartalnika rocznie. No właśnie… 2020 to rok, w którym funduszy wystarczyło zaledwie na dwa zeszyty i podjęliśmy decyzję, że w przyszłym zawieszamy numery papierowe na rzecz numerów internetowych. Jesienią rozpoczęliśmy projekt www.fragile.net.pl – nowa odsłona, w ramach którego stworzyliśmy udogodnienia dla osób słabowidzących, a przede wszystkim sprawdziliśmy możliwości innego funkcjonowania jako medium internetowe.
Brakuje mi dystansu, by dokonać oceny „Fragile”, przyzwyczajona do ultraniszowości naszych działań, przyjmuję z miłym zaskoczeniem, gdy ktoś nas zauważy, miło było odnaleźć wzmiankę w Życiu literackim w Krakowie Jacka Olczyka. Mając na uwadze naszą pozycję, sugerowano czasem, że powinniśmy mocniej zająć się tematami krakowskimi, bardziej głównym nurtem. Wydaje się jednak, że bolączki, wyzwania wynikające ze zmieniającej się rzeczywistości, którym sprostać musi „Fragile”, są dość uniwersalne dla czasopism w Polsce.
2.
Redakcje mediów literackich wielokrotnie formułowały postulaty, zgodnie z którymi w polu kultury należałoby być: odkrywcami, inspiratorami, laboratoriami kultury współczesnej, promotorami (dziś częściej: wpływowiczami), platformami służącymi różnorodnym autorkom i autorom, strażnikami kanonu czy dobrych wzorów… W czym przede wszystkim upatruje Pan/Pani roli redagowanego przez siebie (nadal lub niegdyś) czasopisma? Czy te funkcje wyraźnie Pana/Pani zdaniem ewoluowały w ostatnich dekadach?
W naszych postulatach brakowało chyba aż tak górnolotnie sformułowanych celów, niemniej również zawsze mieliśmy ambicje, by to, co publikujemy, było godne papieru (brzmi to dziś kuriozalnie), a do dziś na naszej stronie internetowej obecny jest fragment wstępniaka z premierowego numeru „Fragile”: „Na poczcie tak podpisana paczka zwiastuje bardzo delikatny, kruchy przedmiot. Tym razem taśmą FRAGILE obklejamy pismo kulturalne. Mamy nadzieję, że i tutaj etykieta FRAGILE, dopominająca się o traktowanie zawartości z uwagą, znajdzie uzasadnienie”.
Gdy zakładaliśmy czasopismo, zastanawialiśmy się, co decyduje o tym, że dane tytuły wybieramy, że niektóre obecne są w naszej domowej biblioteczce. W ten sposób zapadła między innymi decyzja o wydawaniu numerów tematycznych, które kontynuujemy do dziś: właśnie czekamy, aż z drukarni przyjedzie numer o Chinach. Zawsze ważny był dla nas głos młodych naukowczyń i naukowców, krytyczek i krytyków, stosowaliśmy otwartą formułę naboru tekstów, przy ocenie których braliśmy pod uwagę wartość merytoryczną i oryginalność treści, czasem przymykając oko na niedoskonałości. Numery tematyczne obligowały nas też do starania się o głosy eksperckie, stąd na naszych łamach artykuły profesorek i profesorów stoją po sąsiedzku z artykułami początkujących badaczek i badaczy kultury. Czytelniczka i czytelnik mieli w ten sposób otrzymać małą monografię obejmującą różne perspektywy z dziedzin, którymi się zajmujemy, ale też mogącą stanowić punkt odniesienia dla jego własnych przemyśleń i opinii na dany temat.
Zmieniało się nasze podejście do naukowości czasopisma. W którymś momencie zauważyliśmy, że jest to ważne dla naszych autorek i autorów, a i sami popatrzyliśmy na „unaukowienie” „Fragile” jako na szansę, sposób na zagwarantowanie większej rzetelności publikowanych tekstów. Powołaliśmy więc radę programowo-naukową, wprowadziliśmy procedurę recenzencką, ale… nie do wszystkich tekstów. Nie zrezygnowaliśmy z popularyzatorskiego charakteru czasopisma, nadal chcieliśmy mieć możliwość publikowania wywiadów, swobodniejszych esejów. Najnowsza lista czasopism punktowanych przez MNiSW już nas nie obejmuje. Wcześniej nie mieliśmy wielu punktów, ale zachęcały one autorki i autorów do przygotowywania artykułu specjalnie dla nas. W obliczu nowych kryteriów staranie się o ponowne „docenienie” tytułu przez MNiSW nie miało sensu.
Myślę, że zmieniało się także nasze postrzeganie „Fragile” jako produktu artystycznego. Od początku staraliśmy się mieć swój design, potem bardziej położyliśmy nacisk na współpracę z artystami przy projektowaniu okładek (jedna z nich została zauważona przez GrandFront 2015 – to „Fragile” 3–4/2014). Towarzyszyła nam świadomość, że czasopismo w formie drukowanej jest produktem o innej jakości, dającym pewne określone możliwości realizowania czasopisma pod względem estetycznym. Ostatnie numery projektowane były przez grafików artystów. Prace na okładki „Fragile” udostępniali nam artyści i artystki, na przykład do zeszytu pt. Rośliny zostało wykorzystane foto z projektu Forest Forever Justyny Stoszek, a do numeru o Chinach ciekawą szatę graficzną zaprojektowała Zuzanna Łazarewicz.
3.
Redakcje czasopism i ich wydawcy to środowiska uchodzące za niszowe, ale zdecydowanie kulturotwórcze w polu polskiej literatury i kultury ostatnich dziesięcioleci. Które strategie działania, rozwoju i komunikacji z publicznością oraz z jakim skutkiem przetestowaliście Państwo – zespołowo – na trudnym, w niejasnych trybach ewoluującym rynku czasopism?
Trudno odpowiedzieć zwięźle na to pytanie, ale w przypadku „Fragile” ważna i satysfakcjonująca była działalność pozawydawnicza. Pozwalała ona na intensywniejszą komunikację z czytelniczkami i czytelnikami oraz na promocję danego numeru „Fragile”. Organizowane przez nas konferencje dodatkowo owocowały publikacją tekstów pokonferencyjnych w czasopiśmie. Spotkania promocyjne w formie wystaw, koncertów, dyskusji czy wykładów traktowaliśmy też jako poszerzenie treści zawartych w danym numerze. Większość podejmowanych przez nas działań w tym zakresie było udanych, najczęściej jednak wspominamy spotkanie promocyjne dotyczące magii, nie tylko ze względu na wysoką frekwencję, ale i zupełnie nieoczywistą dyskusję z publicznością.
4.
Wiele zespołów redakcyjno-wydawniczych nieustannie pracuje nad archiwizacją dawnych wydań czasopism w sieci albo ich cyfrową rewitalizacją – żeby zasoby kultury literackiej ciągle żyły i pozostawały szeroko dostępne przez lata. Jedno z wyzwań „na teraz” to z pewnością zadbanie o przyszłość krakowskich periodyków i nieregularników oraz o społeczność budowaną wokół nich – zarówno w sferze multimedialnej (wychodzenie poza tradycyjny podział papier – online, własne serwisy oraz tematycznie lub personalnie powiązane kanały w mediach społecznościowych, content wideo i podcasty z otwartym dostępem, bartery, gościnne występy w radiu czy telewizji), jak i animatorskiej (eventy cykliczne i spontaniczne, konkursy, festiwale, własna nagroda literacka albo seria wydawnicza, programy twórcze, projekty artystyczne, patronaty i udział w przedsięwzięciach zaprzyjaźnionych środowisk). Jaki profil i zakres aktywności na najbliższą dekadę klaruje się w Pana/Pani dalekosiężnych planach na wielowymiarową, różnomedialną obecność tytułu?
Gdy myślę o przyszłości „Fragile”, mam na uwadze ulotność pewnych działań, przede wszystkim to, że treści z czasopisma papierowego stają się trudno dostępne, a zawartość stron internetowych może całkiem przepaść, jeżeli nie starczy już środków na ich utrzymanie. W miarę możliwości udostępniamy całe numery archiwalne online poprzez issuu.com, część artykułów zamieszczamy bezpośrednio na naszej stronie. Prowadząc działalność wydawniczą, zapewniamy bieżące utrzymanie hostingu i domeny. „Fragile” ma za sobą 50 numerów (czasem łączonych), a także wiele artykułów pisanych wyłącznie na WWW – jest to olbrzymia liczba tekstów, z których część na pewno warta jest starań, by były dostępne za 10 lat. Edycje papierowe wydają się trwalszą formą, staje się jednak widoczne, że przed nami rozwój serwisów archiwizujących witryny internetowe i że będą one mogły przedłużać życie stronom własnym czasopism.
Nawet w przypadku tak niszowej działalności jak wydawanie czasopisma ważny jest kontakt z odbiorcą, to za nim trzeba podążać. I choć „Fragile” stara się dbać o autorki i autorów, być dla nich, to nawet najwspanialszy zestaw tekstów będzie po nic, jeżeli trafi on w pustkę. Nie zależy mi na dotarciu do wszystkich, ale do tych, których nasze treści mogą zainteresować. Jeżeli nasz odbiorca mówi, że nie kupuje już czasopism papierowych, to nie da się tego zignorować.
Zdecydowanie zatem musimy próbować sił w sieci, dostrzegamy leżący w tym medium potencjał, także jeżeli chodzi o możliwość prezentacji innych treści niż zestaw tekst plus zdjęcia. Planujemy nadal realizować numery tematyczne i prowadzić towarzyszącą im działalność pozawydawniczą. Mamy nadzieję, że zmiany, których domaga się współczesność, uda się nam wykorzystać jako szansę na rozwój „Fragile”. Przyzwyczajeni jesteśmy do zmian i jeżeli „Fragile” się przy tym nie potłucze, to może inaczej, ale będzie dobrze ;>
Anna Gregorczyk (Kościuszko) – redaktorka naczelna pisma kulturalnego „Fragile” od początku jego działalności. Absolwentka zarządzania kulturą i psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Autorka projektu „Transpoetica”, redaktorka publikacji poetyckich i literackich.